W środę zakończyła się pierwsza seria spotkań rundy rewanżowej PGNiG Superligi kobiet. Dwa punkty zapisały na swoim koncie zespoły z Koszalina oraz Gdyni, jednak o wyniku decydowały ostatnie minuty. Kolejne zwycięstwo odniosły także zawodniczki Piotrcovii i MKS-u Selgros.
KPR Ruch Chorzów – Energa AZS Koszalin 29:32 (15:14)
Dla Ruchu było to trudne, ale bardzo ważne spotkanie. Gospodynie pragnęły rozpocząć rok z przytupem i sprawić niespodziankę, pokonując zespół z czołówki tabeli. W składzie drużyny prowadzonej przez Krystynę Wasiuk pojawiły się młode zawodniczki, które wypełniły lukę w meczowym protokole. W ich grze widoczne było zaangażowanie oraz ambicja, co pozwalało prowadzić wyrównaną walkę z Energą AZS. Koszalinianki nie pozwoliły sobie jednak na nerwy w końcówce. Ostatni kwadrans należał do przyjezdnych, które wygrały i umocniły się na szóstej pozycji.
Vistal Gdynia – AZS Łączpol AWFiS Gdańsk 27:24 (14:13)
Derbowy pojedynek nie zawiódł kibiców i przyniósł sporo emocji. W obu zespołach początkowo szwankowała obrona, czego efektem był wysoki wynik. Niewielka przewaga widniała po stronie gospodyń, jednak podopieczne Jerzego Cieplińskiego nie poddawały się i ambitnie walczyły o każdą piłkę. Podobnie sytuacja wyglądała w drugiej połowie, choć gdańszczanki nie potrafiły przejąć inicjatywy i wyjść na prowadzenie. Akademiczki w końcu się doczekały, ale dobra zmiana Małgorzaty Gapskiej sprawiła, że Vistal powrócił na właściwe tory. Poprawa gry w obronie dała zespołowi Pawła Tetelewskiego dwa punkty.
Olimpia-Beskid Nowy Sącz – Piotrcovia Piotrków Tryb. 22:27 (9:14)
W Nowym Sączu spotkały się dwie sąsiadujące ze sobą w tabeli drużyny. Znakomity start zanotowała Edyta Szymańska, która była motorem napędowym własnego zespołu. Przez pierwsze dziesięć minut wynik oscylował jednak wokół remisu. Później dała o sobie znać nieskuteczność Góralek, co bardzo dobrze wykorzystała Piotrcovia, zyskując do przerwy aż pięć bramek. Po powrocie z szatni gospodynie zaprezentowały się już lepiej, jednak nie były w stanie odrobić strat. Przyjezdne kontrolowały sytuację i w ostatnich minutach potwierdziły swoją wyższość, odnosząc piąte zwycięstwo w sezonie.
Start Elbląg – MKS Selgros Lublin 21:23 (11:10)
Spotkanie w Elblągu zapowiadane było jako hit 12. kolejki. Wyrównany poziom zespołów widoczny był od samego początku, kiedy to wynik oscylował wokół remisu. W pewnym momencie lublinianki, które do Elbląga przyjechały w dwunastoosobowym składzie, nie mogły poradzić sobie ze zdobyciem bramki, więc w 22. minucie, przy stanie 6:9, o czas poprosiła Sabina Włodek. Podziałało to mobilizująco na mistrzynie Polski, które na przerwę schodziły ze stratą tylko jednego trafienia. Po zmianie stron MKS objął prowadzenie, jednak elblążanki nie dawały za wygraną. Dopiero wraz z upływem czasu podopieczne Andrzeja Niewrzawy zaczęły mieć problemy w ataku, co pozwoliło przyjezdnym wypracować przewagę. Start nie odmienił już losów spotkania i nie zdołał przeciwstawić się rywalkom.
Fot. PRESS FOCUS