Sobotnie spotkania 7. kolejki PGNiG Superligi kobiet przyniosły kolejne punkty zespołom z Koszalina i Nowego Sącza, które bez większych problemów pokonały kolejno AZS Łączpol AWFiS Gdańsk oraz Ruch Chorzów. Zwycięstwo zapisał na swoim koncie także Vistal Gdynia.
AZS Łączpol AWFiS Gdańsk – Energa AZS Koszalin 16:24 (2:13)
Celem gdańszczanek była rehabilitacja za słabą postawę w ostatnim spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Podopieczne Jerzego Cieplińskiego zaprezentowały się jednak fatalnie. Zawodniczki beniaminka nie mogły poradzić sobie ze znakomitą defensywą Energi AZS. W zespole z Koszalina świetnie spisywała się Izabela Prudzienica, która w pierwszej połowie tylko dwukrotnie wyjmowała piłkę z bramki. Po przerwie spotkanie wyrównało się, jednak przewaga gości w dalszym ciągu była widoczna. Gdańszczanki nie zdołały zmniejszyć strat i musiały pogodzić się z wysoką porażką.
Olimpia-Beskid Nowy Sącz – KPR Ruch Chorzów 27:21 (14:9)
Świetny początek zawodów zaliczyły zawodniczki Olimpii-Beskid, które szybko odskoczyły rywalkom, narzucając własne warunki i dyktując tempo zawodów. Gospodynie wykorzystały błędy chorzowianek, wypracowując cztery trafienia przewagi. Przyjezdne wzięły się do pracy, jednak na nic się to zdało. Góralki utrzymały dystans, schodząc do szatni z pięcioma bramkami zaliczki. W drugiej połowie gospodynie kontynuowały swój popis aż do momentu, w którym Ruch złapał wiatr w żagle i regularnie zmniejszał straty. Spotkanie było jednak pod kontrolą Olimpii, które wygrały po raz drugi w sezonie.
Vistal Gdynia – KPR Jelenia Góra 29:25 (15:11)
Bez wątpienia faworytem był zespół Vistalu, który miał wręcz obowiązek zdobycia dwóch punktów. Gdynianki powróciły na własną halę po serii wyjazdowych spotkań i nie zawiodły oczekiwań kibiców. Ci mogli jednak spodziewać się wyższego zwycięstwa. Ostatnia drużyna tabeli postawiła swoje warunki i zaserwowała wszystkim niespodziewane emocje. Co prawda zwycięstwo wicemistrzyń kraju ani przez moment nie było zagrożone, ale do samej gry zespołu z Gdyni można mieć zastrzeżenia. Na uwagę zasługuje ambicja KPR-u, który walczył do samego końca i zmniejszył rozmiary porażki.
Fot. PRESS FOCUS