Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 5 października 2021

Monika Marzec: Każdy mecz trzeba zagrać jak o mistrzostwo. Nic nie wygra się samo

Monika Marzec MKS FunFloor Perła Lublin

Nastroje po wygranej z Zagłębiem Lubin są dziś z pewnością dobre. Czy jednak przed samym spotkaniem nie było obawy o morale zespołu po ewentualnej drugiej porażce z rzędu?

Przed meczem nie zakładałyśmy porażki. Do każdego spotkania podchodzimy z myślą o zdobyciu trzech punktów. W ogóle nie brałyśmy takiego scenariusza pod uwagę. Chyba nawet nikt o tym nie wspominał. Skupiłyśmy się na tym, by zagrać jak najlepszy mecz i zgarnąć trzy punkty w tym starciu.

Wielu ekspertów przed meczem wskazywało jednak gości jako faworytów. To sprawia, że satysfakcja z wygranej jest jeszcze większa?

Na pewno satysfakcja jest duża. Można być faworytem w danym meczu, ale to 60 minut na boisku wszystko weryfikuje i dopiero wtedy można wskazać zwycięzcę. Nikt nikomu przed meczem nie da trzech punktów. Nikt przed meczem nie wygrał, ani nie przegrał. Zawsze to boisko weryfikuje. Ważne jest to, jak dziewczyny podchodzą do meczu. Wygra ten, kto utrzyma lepszą koncentrację, będzie bardziej skuteczny, bardziej pewny siebie. My to zrobiłyśmy ostatnio. Dziewczyny po ostatniej przegranej w Kobierzycach bardzo były rządne zwycięstwa, szczególnie ze względu na to, że pokonałyśmy się tam same.

Z czego wynika pogląd, że Zagłębie „na papierze” ma więcej argumentów niż MKS? W liczbie zawodniczek powołanych do kadry tego nie widać.

Powołanie to jedno, a kto na tę kadrę się stawił to drugie. Gdyby Asia Drabik nie borykała się z problemami zdrowotnymi, na pewno miałaby murowane miejsce w reprezentacji i stawiłaby się na zgrupowaniu w Opolu. Na pewno Kinga Jakubowska była w spektrum zainteresowania selekcjonera. Odmówiła jednak gry w barwach reprezentacyjnych. Trzeba to zaakceptować. Gdyby te dwie zawodniczki były częścią kadry, ta liczba powołanych z Lublina i Lubina, by się wyrównała. Przekonanie, że Zagłębie jest mocniejsze „na papierze” wynika przede wszystkim z ubiegłego sezonu. W poprzednich rozgrywkach nasze rywalki zdobyły mistrzostwo Polski. Zwycięski skład został utrzymany, a nawet wzmocniony. Doszły dwie znaczące postaci, czyli Aneta Łabuda i Kinga Jakubowska.

Nawiązując do kontuzji Joanny Drabik trudno nie wspomnieć także o dochodzącej do pełnej sprawności Joannie Szarawadze. Kiedy możemy spodziewać się powrotu obrotowej biało-zielonych do gry?

Na pewno byłybyśmy w dużo bardziej komfortowej sytuacji, gdybyśmy miały do dyspozycji dwie obrotowe, a nie tylko Andrijanę Tatar. Mogłyby się wtedy wymieniać, uzupełniać. Wiadomo, że każda z nich jest tylko człowiekiem i każda może mieć lepsze lub gorsze dni. Próbowaliśmy pozyskać trzecią obrotową. W spektrum naszych zainteresowań była kołowa z Polski. Klub nie wyraził zgody na roczne wypożyczenie. Była także mowa o zawodniczce ze Słowenii. Gdy doszło jednak do bardziej szczegółowych rozmów, zmieniły się warunki jej zatrudnienia. Tym samym doszliśmy do wniosku, że zaczekamy na Asię. W połowie października nasza zawodniczka będzie miała testy medyczne. Mam nadzieję, że przejdzie je pomyślnie. Wszyscy głęboko wierzymy w to, że tak będzie. Wtedy Asia wejdzie w normalny trening z piłką. Od sierpnia realizuje trening biegowo-siłowy, więc fizycznie będzie przygotowana. Chodzi tylko o trening piłki ręcznej, który mam nadzieję, że wznowi już niebawem.

Nikt nie lubi przegrywać, ale trudno nie odnieść wrażenia, że porażka w Kobierzycach przyszła w idealnym momencie.

Już Weronika Gawlik powiedziała, że nie ma idealnych momentów na przegraną. To też nie był taki moment. Jeżeli mamy aspiracje do walki o mistrzostwo Polski, to musimy się takich meczów w przyszłości wystrzegać. Popełniłyśmy 21 błędów technicznych. To jest niewybaczalne. Nie da się wygrać z żadnym przeciwnikiem, popełniając taką ilość błędów. Tym bardziej gdy mierzy się z tak wymagającym rywalem jak KPR Gminy Kobierzyce. Przy odrobinie lepszej mobilizacji i zredukowaniu tych błędów, byłyśmy w stanie wywieźć z Kobierzyc trzy punkty. Nie udało się. Myślę, że po tych wszystkich spotkania, które rozegrałyśmy do tej pory, był to taki kubeł zimnej wody na nasze głowy. Musimy pamiętać, że każdy mecz trzeba zagrać jak o mistrzostwo. Nic nie wygra się samo.

Przegrana na pewno jednak miała wpływ na poziom motywacji przed starciem z Zagłębiem.

Na ten mecz w Kobierzycach też była motywacja. Nie wszystko jednak funkcjonowało tak, jak trzeba. Po dwóch przegranych meczach z rzędu sytuacja zrobiłaby się już bardzo skomplikowana. To morale w drużynie z pewnością by trochę podupadło. Cieszymy się, że ten ostatni mecz rozstrzygnęłyśmy na swoją korzyść. Na pewno to podbudowało dziewczyny, dało poczucie wiary we własne możliwości i wiarę w to, że mogą wygrywać nawet z faworyzowanymi drużynami. Oby tak dalej.

W ostatnim meczu ligowym kibice oglądali zespół, w którym wszystko już funkcjonuje, jak należy, czy sztab szkoleniowy wciąż widzi pole do poprawy i z tej obecnej kadry można „wycisnąć” jeszcze więcej?

Ta drużyna jest w przebudowie. Mamy w zespole wiele nowych twarzy. Jesteśmy po największej rewolucji kadrowej w historii MKS-u. Niebawem wróci do nas Paulina Masna i Asia Szarawaga. Są to zawodniczki, które potrafią grać w piłkę ręczną i będą mogły podnieść jakość naszej drużyny. Czas na pewno pracuje na naszą korzyść. Mam taką nadzieję, że z każdym treningiem, z każdym meczem zawodniczki będą się czuły ze sobą lepiej, będą się lepiej rozumiały i pokażą to na boisku.

W kontekście luk kadrowych z pewnością dużym atutem jest posiadanie w zespole takiej zawodniczki jak Romana Roszak. Szczypiornistka MKS-u pokazała w ostatnich meczach swoją multizadaniowość. To daje sztabowi szkoleniowemu pewną swobodę taktyczną i spokój?

Czytałam wypowiedź Romki, w której tłumaczyła, że pełni rolę „zapchajdziury” w każdym zespole i ta funkcja jej pasuje. Ja bym to raczej nazwała wszechstronnością. Romka może zagrać praktycznie na każdej pozycji, jednocześnie wnosząc jakość do zespołu. Myślę, że jest to jej duży atut. Dla nas jest to duży plus, że mamy ją w składzie. Romka gdzie by nie zagrała, z pewnością wniesie coś do drużyny.

Ostatnio widzieliśmy także Martę Gęgę rzucającą ze skrzydła. Ta uniwersalność zawodniczek lubelskiego klubu może być w tym sezonie podstawowym atutem biało-zielonych?

Przedmiotowa sytuacja wynikała z rozwiązania taktycznego. Marta znalazła się na skrzydle i udało się jej skutecznie wykończyć. To jest bardzo ważne. To, że dziewczyny potrafią się odnaleźć na innej niż nominalna dla nich pozycja, jest ich dużą zaletą. Marta zdobyła bramkę ze skrzydła. Daria Szynkaruk trafiła do siatki z rozegrania po obiegu. Fajnie, że tak to się ułożyło w tym meczu. Nie powiem, że będziemy tak grać we wszystkich spotkaniach. To są sytuacje boiskowe. Tego nie można przewidzieć na sto procent. Cieszę się jednak, że dziewczyny potrafią odnaleźć drogę do bramki, wykonując rzuty z nieswoich pozycji.

W pierwszym zespole zadebiutowały już Edyta Byzdra i Marysia Szczepaniak. Te zawodniczki mogą w przyszłości stanowić o sile lubelskiej drużyny? Możemy się spodziewać wprowadzania do zespołu kolejnych młodych piłkarek?

Bardzo się cieszę z debiutu dziewczyn. Pokazały, że są z drużyną. To widać po tym jak kibicują i przeżywają wszystko z perspektywy ławki. Zobaczyły, jak wygląda od środka ta profesjonalna już drużyna. Poznały realia szatni i panujące zasady. To dla nich z pewnością cenne doświadczenie. Zobaczymy czy kolejne dziewczyny pójdą w ich ślady. Mam nadzieję, że tak. Ten zespół powinien być otwarty dla naszych wychowanek. Liczymy na to, że będą one wchodzić do drużyny i będą w przyszłości stanowić o jej sile. Przed Edzią i Marysią jeszcze dużo pracy. Są jednak zdeterminowane. Na pewno chcą i walczą. To nie jest jednak tak, że ktoś stoi w kolejce i „przebiera nóżkami”, by wskoczyć do zespołu. Tu wiele zależy od sytuacji w pierwszej drużynie. Nie mamy zamiaru zwiększać liczby zawodniczek na siłę. Jeśli jednak będzie taka potrzeba, to będziemy szukać kolejnych dziewczyn, które mogłyby wejść do składu. Trzeba pamiętać o tym, że przejście z grup juniorskich do ekipy, która walczy o najwyższe cele w PGNiG Superlidze Kobiet, nie jest łatwe.

Bieżące rozgrywki PGNiG Superligi Kobiet zapowiadają się na niezwykle ciekawe. Możemy być świadkami jednego z najbardziej zaciętych sezonów w ostatnich latach?

Ciężko powiedzieć. Sezon jest bardzo długi. Jesteśmy dopiero po pięciu kolejkach. Oby nas tylko omijały kontuzje. Liczymy na to, że dokończymy rozgrywki w pełnym składzie. Czy jednak będą one wyrównane? Myślę, że z perspektywy kibica dobrze, by było gdyby ta rywalizacja toczyła się do samego końca. My zrobimy wszystko, żeby grać do samego końca i walczyć o najwyższe miejsce na podium.

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: