Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 21 czerwca 2022

Monika Marzec: Czujemy niedosyt

MKS FunFloor Perła Lublin zakończył rozgrywki PGNiG Superligi Kobiet na drugiej pozycji. Przebudowany zespół 22-krotnych mistrzyń Polski pokazał jednak, że potrafi wychodzić zwycięsko z rywalizacji ze złotymi medalistkami. O minionych rozgrywkach porozmawiano z trenerką biało-zielonych, Monika Marzec.

Po zakończeniu sezonu kurz już nieco opadł. Srebro to dobry wynik, patrząc na zakończone rozgrywki już z nieco szerszej perspektywy?

– Patrząc na to, jaką przeszliśmy przebudowę, nad czym pracowaliśmy, z jakimi problemami mierzyliśmy się w trakcie całego sezonu, to można uznać ten wynik za dobry. Wszyscy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że w Lublinie punktem wyjścia jest złoto. MKS w całej swojej historii zawsze walczył o Mistrzostwo Polski. Każdy sportowiec celuje w najwyższy stopień na podium. W tym także my. Czujemy więc pewien niedosyt, bo wiemy, że cel był na wyciągnięcie ręki.

Zmian przed sezonem było wiele. Jak można je ocenić dziś? 

– Przyświeca nam filozofia, według której grać dla Lublina powinny zawodniczki, które bardzo tego chcą. Chcemy, by biało-zielonych barw broniły szczypiornistki, które faktycznie tego pragną. Których serca są biało-zielone. Mam nadzieję, że właśnie taki team tworzymy. Jednocześnie nie ukrywam, że ważny jest poziom sportowy. W tym kontekście myślę, że nasze zawodniczki również stanęły na wysokości zadania. Dla kilku z nich był to pierwszy medal w ich sportowej historii. Wierzę w to, że nie ostatni. Dążymy do tego, żeby każda z naszych zawodniczek rozwijała się indywidualnie. Postęp można zauważyć w tym, jak funkcjonuje zespół. Najważniejsze jest to, by tworzyć zgrany kolektyw. Od tego się wszystko zaczyna. Dziewczyny mają wspólny cel. Będą do niego dążyć bez względu na wszystko.

Wmurowano kamień węgielny pod budowę mistrzowskiego teamu?

– Mam taką nadzieję. Buduje się fajna drużyna. To jest oczywiście proces. Nie da się stworzyć idealnie funkcjonującej ekipy za pstryknięciem palców. Można zakontraktować gwiazdy wielkiego formatu, gdy ma się nieograniczony budżet i liczyć na to, że wszystko się dobrze ułoży. My musimy się poruszać w ramach swoistych widełek finansowych i budować jak najlepszy sportowo zespół. Ja jestem z dziewczyn dumna. Podkreślę jeszcze raz, naszym celem było złoto. Jest niedosyt, ale dla wielu dziewczyn ten sezon stanowił ogromne doświadczenie. Teraz już wiedzą czym jest granie dla Lublina, reprezentowanie najbardziej utytułowanego klubu kobiecej piłki ręcznej w Polsce, walka o złoty medal oraz codzienne mierzenie się z presją i dużymi oczekiwaniami. Drużyna ewoluuje. Dziewczyny biorą na siebie ciężar gry. Uczą się odpowiedzialności. Oczywiście nie wszystko wychodziło nam tak, jak byśmy chcieli, ale jako zespół funkcjonujemy bardzo dobrze. To jest niezwykle cenne w kontekście rozwoju klubu i dalszej perspektywy budowania drużyny.

Wiele zawodniczek MKS-u rozwinęło się w trakcie sezonu. Za odkrycie minionych rozgrywek uznano Paulinę Wdowiak. Sztab spodziewał się, że młoda bramkarka poczyni tak duże postępy?

– Nie zaplanowaliśmy takiego skoku formy Pauli. Nie da się zaplanować wykreowania jednej zawodniczki na tak zwaną gwiazdę zespołu. Paula miała świetny sezon. Pamiętam jednak moment, gdy przyszła do mnie i Piotrka Dropka z zapytaniem o zgodę na ewentualne wypożyczenie. Wówczas odmówiliśmy, zapewniając ją, że dostanie szansę gry i rozwoju w ramach drużyny z Lublina. Ona tę szansę wykorzystała w stu procentach. Zaufaliśmy jej. Z meczu na mecz grała coraz lepiej. Była coraz pewniejszym punktem zespołu. Myślę, że z Werą i Mariną bardzo dobrze się uzupełniały. Bardzo się z tego cieszę, bo jak na tak młodą bramkarkę, zaliczyła świetny sezon. Zapracowała na to sama. Tym samym nie dziwi mnie przyznanie jej dwóch Gladiatorów.

Ciekawym elementem minionej mistrzowskiej rywalizacji jest fakt, że z bezpośrednich starć z Zagłębiem Lubin, to lubelski MKS wyszedł zwycięsko. Inaczej to wyglądało w przypadku konfrontacji z KPR-em Gminy Kobierzyce. Czy możemy traktować te porażki jako największe zaskoczenie zakończonego sezonu?

– Na pewno nie zakładaliśmy przegranych z Kobierzycami, czy Jarosławiem. Złapaliśmy wtedy pewnego rodzaju „dół”, przegraliśmy te potyczki różnicą jednej bramki, co zawsze najbardziej boli. Dziś jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia z minionego sezonu. Cieszę się jednak, że zespół nie przestraszył się drużyny z Lubina. Toczyliśmy bardzo wyrównane walki i potrafiliśmy z nich wyjść zwycięsko. Patrząc na nasze zeszłoroczne konfrontacje, można było być naprawdę zadowolonym. Sezon jest jednak długi i liczy się każde spotkanie. Zawsze powtarzałam, że każdy mecz jest meczem o mistrzostwo. Tak się niestety okazało, że mimo wyjścia obronną ręką z bezpośrednich starć z Zagłębiem, nie zakończyliśmy sezonu na pierwszym miejscu. Przegrane z KPR-em i JKS-em przyniosły straty punktowe, które zaważyły na ostatecznym rezultacie.

W przyszłym sezonie MKS FunFloor Perła Lublin będzie mocniejszy?

– Dziewczyny, które przyszły przed sezonem zdobyły doświadczenie. Wiedzą czego oczekuje od nas środowisko lubelskie, nasi kibice, czego powinniśmy oczekiwać od siebie samych. Pojawi się kilka nowych twarzy. Mam nadzieję i wierzę w to, że będą one stanowić wzmocnienie. W przyszłym sezonie będziemy walczyć i liczymy na to, że zdobędziemy złoto dla Lublina. To jest sport. Decyduje boisko i to co na nim zaprezentujemy. W obecnym systemie rozgrywek trzeba grać równo przez cały sezon. Nie można pozwolić sobie na potknięcia. W przypadku play-offów było nieco inaczej. Wtedy o ostatecznym zestawieniu decydowało głównie przygotowanie do tych ostatnich spotkań.

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: