Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 19 października 2020

Kim Rasmussen: Musimy uczyć się na błędach

„Za każdym razem popełniamy dużo prostych błędów, a nasze zawodniczki są zbyt dobre na proste błędy”. Po przegranym przez biało-zielone starciu z Młynami Stoisław Koszalin porozmawiano z trenerem Kimem Rasmussenem.

Kim Rasmussen MKS Perła Lublin / PGNiG Superliga Kobiet

Co stało się w meczu w Koszalinie?

Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale trudno jest grać na tym samym poziomie przez 60 minut, gdy nie ma się możliwości rotacji. W tym meczu brakowało nam Jaqueline Anastacio, której kontuzja jest dla nas dużą stratą. Oprócz tego bardzo szybko z gry wypadła Natalia Nosek, co znacznie utrudniło nam zadanie. Nie mamy jednak żadnej wymówki. W żadnym z pięciu spotkań nie zagraliśmy tak, jak chcieliśmy. W Koszalinie, przy braku dwóch kluczowych zawodniczek drugiej linii, zanotowaliśmy pierwszą przegraną. Wobec urazów jesteśmy jednak bezradni, wiemy o tym, ale to niczego nie ułatwia. Jesteśmy daleko od tego, by czuć satysfakcję po dotychczasowych meczach.

Musimy odnaleźć swoją drogę, nauczyć się grać dobrze przez większą część meczu. Wczoraj pierwszy kwadrans był naprawdę dobry. Wiemy więc, że możemy prezentować piłkę ręczną na wysokim poziomie, grać skutecznie w defensywie, ale musimy zacząć radzić sobie w momentach, gdy domek z kart się rozsypuje. Jak na razie, gdy zaczyna się kruszyć, natychmiast rozwala się do końca. Trzeba nad tym zapanować, sprawić, by gorsze momenty nie trwały 20, a pięć minut. W Koszalinie próbowaliśmy wszystkiego: gry siódemką w polu, obrony 5-1, a nawet 4-2. Naprawdę szukaliśmy sposobu, a mimo to przegraliśmy. Trzeba jednak podkreślić, że rywal zagrał bardzo dobrze – każda zawodniczka zespołu z Koszalina wniosła coś na boisko. Kiedy zostawiliśmy miejsce na skrzydle, skrzydłowa trafiała, gdy miejsce było gdzie indziej, trafiała inna zawodniczka. Musimy sobie to uświadomić, ale nie zmienia to faktu, że musimy także wejść na wyższy poziom i grać lepiej, bo nas na to stać. Wszyscy chcemy wygrywać, ciężko pracować każdego dnia, by naprawić naszą grę i to jest jedyny jak na razie pozytyw. Jak dotąd na parkiecie jest za dużo nerwów, mamy zbyt duże przerwy między dobrą a złą grą. Konieczne jest, byśmy byli bardziej solidni.

Wspomniałeś o urazie Natalii Nosek. To poważna kontuzja?

Od jakiegoś czasu ma problemy z plecami. W Koszalinie, podczas jednego z zagrań, poczuła ból, przez który nie mogła nam już pomóc. Oczywiście, przy nieobecności Jaqueline, był to dla nas duży problem. Do tego doszedł fakt, że Durdina Malović szybko otrzymała dwa wykluczenia i skupiliśmy się na tym, by nie została zdyskwalifikowana. Musiałem oszczędzać także Olę Rosiak, by mogła dawać z siebie wszystko w ofensywie, ale też zatroszczyć się o Martę Gęgę, która gra bardzo dużo. Koniec końców, to były puzzle, z którymi ostatecznie sobie nie poradziliśmy. Kilkukrotnie byliśmy blisko wyrównania, ale za każdym razem popełnialiśmy małe błędy, za które byliśmy karani. Jesteśmy rozczarowani, ale ten mecz wiele nam pokazał. Chociażby to, że przed nami mnóstwo wyzwań, z którymi trzeba sobie radzić.

Zarówno Jaqueline Anastacio, jak i Natalia Nosek, zapewne nie będą mogły zagrać w najbliższych meczach. Jak więc radzić sobie bez nich?

Na razie nie wiemy dokładnie, na jak długo te urazy wykluczą je z gry. W poniedziałek dowiemy się więcej, szczególnie na temat kontuzji Natalii. Urazy są jednak częścią sportu, częścią drużyny. Zawsze trzeba pokonywać kolejne bariery, nie jest to dla nas żadna nowość. Na końcu to także zadanie dla innych zawodniczek, które muszą wyjść na parkiet i poczuć większą odpowiedzialność za grę oraz wynik. Jako trener muszę podejmować decyzje bardzo szybko, niektóre są dobre, niektóre złe – zdaję sobie z tego sprawę, to część tej pracy. Nigdy nie możesz być w stu procentach nieomylny czy pewny. Zawsze wyciągam też wnioski z tego, jak gramy w ataku, czy wypracowujemy dobre pozycje rzutowe. I co? I zazwyczaj odpowiedź brzmi „tak”, podobnie w przypadku robienia miejsca skrzydłowym. Naszym największym problemem jest to, że łatwo tracimy bramki. Właśnie to musimy naprawić. Gdy to się uda, nasza pewność siebie będzie większa – jestem o tym przekonany. Wcześniej jednak zarówno ja, jak i zawodniczki, musimy poczuć większą odpowiedzialność, bo nasza gra nie wygląda tak, jak chcemy, by wyglądała.

Wydaje się, że w Koszalinie na swoim poziomie nie zagrały także bramkarki.

Nasze bramkarki notują wzloty i upadki. Weronika Gawlik zagrała świetnie w meczu ze Startem Elbląg, ale niestety doznała wtedy niewielkiego urazu szyi, przez który nie mogła być z nami na każdym treningu. Była gotowa, by pomóc drużynie na tyle, na ile będzie mogła, ale nie była przygotowana do gry na sto procent przez cały mecz. Po raz kolejny – gdy upadamy, to spadamy na sam dół. Tak samo było w piątek z bramkarkami. Zaczęliśmy dobrze w obronie i dobrze w bramce. Przez cały mecz mieliśmy jednak tylko 10 udanych obron, z czego cztery zanotowała Paulina Wdowiak, która grała przez ostatnich dziewięć minut. Bardzo trudno wygrać mecz, gdy odbija się tylko 10 piłek. Po prostu nie potrafiliśmy zatrzymać rywalek. Możemy to zrzucać na obronę, na bramkarki, ale ja patrzę na cały zespół. Musimy być lepsi i spokojniejsi w każdym aspekcie gry. Za każdym razem popełniamy dużo prostych błędów, a nasze zawodniczki są zbyt dobre na proste błędy.

Nie żałujesz, że Paulina Wdowiak nie weszła na boisko wcześniej?

To zawsze są trenerskie dylematy. Marina Razum i Weronika Gawlik to nasze dwie pierwsze bramkarki. Weronika dostała swoją szansę, gdy Marinie zaczęło iść gorzej. Na końcu, szansę dostała także Paulina, która poradziła sobie naprawdę dobrze, pomogła drużynie, co jednak niestety nie wystarczyło. Mimo wszystko, dzięki temu wiem, że mogę liczyć na wszystkie trzy bramkarki.

Jaka jest teraz atmosfera w drużynie?

Jesteśmy zwycięzcami. W Lublinie musisz wygrywać mecze, to obowiązek. Kiedy więc przygrywamy, jesteśmy sfrustrowani, rozczarowani, źli. Najważniejsze jest jednak to, byśmy uczyli się na błędach. Jeśli będziemy to potrafili, będzie to dla nas dobra lekcja. Moją pracą jest, by każdy błąd był dla nas nauczką. Tylko w taki sposób jesteśmy w stanie się rozwinąć – nie możesz się rozwijać, gdy wszystko idzie świetnie. Wierzę, że zespół zareaguje i wyciągnie lekcję.

A jakie wnioski udało się wyciągnąć na gorąco, tuż po meczu?

Właśnie te, o których już powiedziałem. Będziemy dalej pracować i czerpać jak najwięcej z tych pierwszych pięciu spotkań. Musimy patrzeć na cały obrazek, nie tylko na starcie w Koszalinie. Spróbujemy naprawić każdy detal. Najważniejsze, byśmy byli w tym razem, stanowili drużynę i wspólnie doszli do tego, co zrobić, by wspiąć się na wyżyny.

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: