Reprezentacja Polski kobiet przegrała z Francją na inaugurację Mistrzostw Europy 2024 (22:35). Mistrzynie świata szybko osiągnęły wysoką przewagę i nie pozwoliły Biało-Czerwonym na nawiązanie wyrównanej walki. Polki drugi mecz w ramach turnieju EHF EURO rozegrają już w sobotę o godz. 15.30 przeciwko Portugalii.
Polska – Francja 22:35 (10:18)
Polska: Płaczek, Zima – Olek, Kobylińska 2, Matuszczyk 2, Górna, Rosiak 2, Drażyk 3, Balsam 1, Urbańska 2, Nosek 3, Michalak 1, Kochaniak-Sala, Uścinowicz 4, Zych 1, Nocuń 1
Francja: Glauser, Sako – Coatanea 5, Mairot 2, Valentini 4, Lassource 3, Zaadi Deuna 4, Flippes 1, Kanor 3, Horacek 2, Foppa 3, Nze Minko 4, Ondono 2, Granier 2, Bouktit, Grandveau
Trudno było wyobrazić sobie bardziej wymagający początek Mistrzostw Europy 2024 dla reprezentantek Polski. W swoim pierwszym meczu w ramach turnieju EHF EURO 2024 Biało-Czerwone zmierzyły się z aktualnymi mistrzyniami świata, srebrnymi medalistkami tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu oraz półfinalistkami ostatniej edycji mistrzostw Europy w 2022 roku. Nie ma wątpliwości, że także na parkietach Austrii, Szwajcarii i Węgier Francuzki celują w złote medale.
Polki natomiast postawiły sobie za cel, by poprawić 13. lokatę zajętą w trakcie poprzedniej edycji czempionatu Starego Kontynentu. Żeby tego dokonać, Biało-Czerwone muszą awansować z Grupy C, w której oprócz Polek i Francuzek rywalizują także Hiszpanki i Portugalki. Drużyny te jako pierwsze przystąpiły do gry, a zwycięsko z pierwszego starcia w Grupie C wyszła Hiszpania wynikiem 30:24.
Selekcjoner reprezentacji Polski Arne Senstad zabrał do Bazylei 18 zawodniczek, ale do meczowego protokołu wpisać mógł tylko 16 nazwisk. W związku z tym, w czwartek mecz z wysokości trybun oglądały Paulina Wdowiak i Aleksandra Tomczyk.
Od pierwszej minuty na parkiecie pojawiły się za to Adrianna Płaczek, Dagmara Nocuń, Paulina Uścinowicz, Karolina Kochaniak-Sala, Monika Kobylińska, Magda Balsam i Sylwia Matuszczyk.
Pierwsze bramki dla obu drużyn zdobyły zawodniczki dzierżące opaskę kapitana. Wynik meczu otworzyła Monika Kobylińska, a po chwili wyrównała Estelle Nze Minko. Niestety, był to początek serii rywalek, które rozwiązały worek z bramkami i od samego początku prezentowały bardzo dynamiczną i szybką grę, w efekcie czego już w 4. minucie prowadziły 4:1.
Nieudany początek meczu sprawił, że już w 7. minucie przy prowadzeniu Francji 7:3 o przerwę na żądanie poprosił Arne Senstad. Reakcją norweskiego szkoleniowca była szeroko zakrojona rotacja. Od razu po powrocie do gry na parkiecie pojawiły się Barbara Zima, Aleksandra Olek, Aleksandra Rosiak i Magdalena Drażyk, a do końca pierwszej partii z ławki rezerwowych podniosły się także Daria Michalak, Adrianna Górna, Marlena Urbańska i Natalia Nosek.
Mimo zmian personalnych w naszej ekipie, obraz meczu pozostawał jednak taki sam. Francuzki cały czas bezwzględnie wykorzystywały każdy błąd Polek i karciły nasze reprezentantki w licznych i skutecznych kontratakach. Odpowiedzią Biało-Czerwonych miała być podwyższona obrona w systemie 5-1, ale po chwilowych problemach rywalki na powrót odnalazły drogę do polskiej siatki. Efekt? Stale rosnąca różnica dzieląca obie ekipy i prowadzenie Trójkolorowych do przerwy wynikiem 18:10.
Po przerwie rywalki ponownie jako pierwsze weszły na odpowiedni poziom i zdobyły trzy bramki z rzędu, w efekcie czego dystans przekroczył dziesięć goli (21:10). Trójkolorowe miały pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, nie pozwalając Biało-Czerwonym rozwinąć skrzydeł. Nie do zatrzymania była przede wszystkim Pauline Coatanea, której kolejne bramki sprawiły, że przewaga Francji pęczniała.
Ostatecznie różnica stanęła na trzynastu golach, a Trójkolorowe zwyciężyły 35:22. Najskuteczniejszą zawodniczką w biało-czerwonych barwach była Paulina Uścinowicz, autorka czterech bramek w pięciu próbach.